piątek, 30 stycznia 2015

TAG- too much information

Hej!
 
Tak jak obiecałam, raz na jakiś czas (w piątki) na moim blogu pojawi się Tag :) Dzisiaj wybrałam - TMI Tag czyli Too Much Information. Wydaję mi się on dość ciekawy, więc zapraszam!
 
 
 
1. W co jesteś ubrana?
- W legiinsy i sweterek.
2. Czy kiedykolwiek byłaś zakochana?
- Tak.  
3. Miałaś kiedyś okropne zerwanie?
- Tak.
4.Ile masz wzrostu?
-Dawno się nie mierzyłam, ale około 167 cm :)
5.Jakieś tatuaże?
- Nie mam, lecz strasznie mi się podobają. Możliwe, ze kiedyś sobie jakiś zrobię :)
6. Piercing?
- Nie mam. Parę mi się podoba, lecz wątpię żebym sobie kiedyś zrobiła.
7. Jaka jest twoja ulubiona fikcyjna para?
- Peeta i Katniss z Igrzysk Śmierci <3
8. Ulubiony serial?
- Nie oglądam za dużo seriali :) Ostatnio zaczęłam oglądać Pierwszą Miłość.
9. Ulubiony zespół?
- Nie mam ulubionego. Lubię na przykład - Kamila Bednarka.
10. Tęsknisz za czymś?
-Tęsknię, ale nie za czymś, tylko za kimś. Za moimi rodzicami, którzy pracują za granicą i mężulkie, który jest w delegacji.
11. Ulubiona piosenka?
- Nie mam ulubionej, lecz ostatnio najczęściej słucham :
♥American Authors - Best Day of my life
12. Ile masz lat?
- 20 :)
13. Znak Zodiaku?
- Lew.
14.Cecha, której szukasz u partnera?
- Chciałabym, żeby miał pasję, był opiekuńczy oraz miał poczucie humoru :)
15. Ulubiony cytat?
- ,, When nothing is true, everything is possible''.
16. Ulubiony aktor?
-Lubię Ryan'a Gosling'a oraz Johnn'ego Deep'a.
17. Ulubiony kolor?
-Niebieski, czarny oraz biały :)
18. Głośna czy delikatna muzyka?
- Różnie. Zazwyczaj głośna.
19. Gdzie idziesz gdy jesteś smutna?
-Na dwór do lasu, tam sie wyciszam, uspokajam mysli, ukladam je.
20. Jak długo bierzesz prysznic/kąpiel?
-Zależy od tego czy się śpieszę, czy nie, ale zazwyczaj tak około 30 minut.
21. Ile ważysz?
- Wagi nie podam :)
22. Ile czasu potrzebujesz rano aby się zebrać?
- Z pół godziny będzie :D
 
23. Brałaś kiedyś udział w bójce?
- Tak! Zazwyczaj z kolegami...
24. Co ci się podoba w innych osobach?
- Szczerość.
25. Co ci się nie podoba w innych osobach?
- Fałszywość i to jak potrafią szybko ocenić ludzi z wyglądu.
26. Powód założenia bloga?
- Podzielenie się moją pasja z innymi.
27. Lęki?
- Mam straszny lęk wysokości, boję się pająków i innych insektów.
28. Ostatni raz, kiedy płakałaś?
- Ostatnio wczoraj, martwiłam sie o synka.
29. Ostatni raz kiedy powiedziałaś komuś, że go kochasz?
- Dzisiaj.
30. Znaczenie nazwy twojego bloga?
- Zakładając bloga nazwa nie miała znaczenia :)
31. Ostatnia książka, którą przeczytałaś?
- ''Kosogłos'' - Suzanne Collins
32. Książka, którą aktualnie czytasz?
- Aktualnie nie czytam nic :)
33. Ostatnio oglądany serial?
- Pierwsza miłość.
34. Ostatnia osoba, z którą rozmawiałaś?
- Mój brat.
 35. Ostatnia osoba, do której napisałaś smsa i co on zawierał?
- Sms do mężulka z zapytaniem Gdzie jest. :)
36. Ulubione jedzenie?
- Naleśniki ze szpinakiem.
37. Miejsce, które chcesz odwiedzić?
- Norwegia, Londyn, Nowy Jork..
38. Miejsce, w którym ostatnio byłaś?
- Pokój gościnny.
39. Masz kogoś 'na oku'?
- Tak.
40. Ostatni raz kiedy kogoś pocałowałaś?
- Mojego synka 'buziak' w policzek :D
41. Kiedy ostatni raz byłaś obrażona?
- Nie jestem osobą obrażalską.
42. Ulubione słodycze?
- Żelki.
43. Grasz na jakimś instrumencie?
- Nie.
44. Ulubiony rodzaj biżuterii?
 - Bransoletki.
45.Ostatni sport jaki uprawiałaś?
- Biegi. Do kuchni i z powrotem!
46. Ostatnia śpiewana piosenka?
- "Best Day of my life'' - American Authors
47. Ulubiony teks na podryw?
- Nie mam :D
48. Czy kiedykolwiek użyłaś tego tekstu?
- Nie?
49. Z kim ostatnio przebywałaś w wolnym czasie?
- Z bratem i synem.
50. Kto powinien odpowiedzieć na te pytania?
- Nikogo nie taguję. Jeśli ktoś ma ochotę może sobie odpowiedzieć :)
 Macie trochę moich zdjęć, żeby post nie był nudny :)
A teraz lecę się nacieszyć mężulkiem, właśnie przyjechał na weekend :) 
Więc kochani miłego weekendu i widzimy się w poniedziałek.

Ściskam Aleosiaczek ;**

czwartek, 29 stycznia 2015

Balsam do stóp i paznokci- No 36

Dobry wieczór ;**
Dzisiaj miałam zalatany dzionek, rano wstajemy śniadanko normalnie, synek się buntuje, nie chce jeść, no cóż trudno, ale zjadł pół bułeczki z szynką. Dobre i to :) Poza tym to nie wszystko, potem przytulił mnie i zaczął płakać. Ja nie wiedziałam co jeszcze mnie czeka. Po chwili jak się przytulił to zaraz zwymiotował na mnie :( Zaraz panika, sprawdziłam mu temperaturę, bo wyglądał na rozpalonego i miał 38,18 pojechaliśmy do lekarza i jak zwykle się nic nie dowiedzieliśmy. Normalka.. Ale na szczęście lecze sama, bo na lekarzy liczyć nie można. Teraz już jest lepiej. Dzisiaj mama dzwoniła, bo pracuje jako opiekunka do osób starszych w Niemczech. Dzwoni raz na tydzień. Dostała ode mnie w prezencie balsam do stóp i paznokci. Mówiłam jej, że jak będzie stosować miesiąc to niech da mi znać jak się sprawuje. A więc lecimy z recenzją tego wspaniałego balsamu.


Była sceptycznie nastawiona do tego kremu, gdyż mało kremów do stop mamę zachwyciło, a tu przyjemne zaskoczenie, kiedy zauwazyła przyzwoite nawilzenie, wygladzenie i eliminację suchości skóry. Działanie kremu jest wyraźne i zupelnie nie ma mu tu nic do zarzucenia, wręcz jest zaskoczona, gdyż nie spodziewała sie az tak dobrych efektów. Oczywiście zaden krem nie zastąpi pielęgnacji kompleksowej czyli peelingu i/lub tarki, ale jest jej bogatym uzupelnieniem godnym uwagi i polecenia.

Krem posiada kompleks kwasów owocowych AHA: extrakt z Meczennicy jadalnej (Passion Fruit Extract), cytryny (lemon Extrct) i brzoskiwni (Peach Extract)słabszy w dzialaniu przeciwdzialajacym zrogowaceniu niz mocznik czy kwas mlekowy,aczkolwiek skuteczny i wymagajacym regularności.

Efekt to zadbane i wypielęgnowane stopy o gładkiej i przyjemnej w dotyku skórze. Skora jest miękka a jej kondycja wyraźnie sie poprawia.
Skład kremu jest dobry - dobór składników aktywnych mi sie podoba, poza emolientami okluzyjnymi jak parafina, lanolina, petrolatum mamy nawilzajaca glicerynę oraz salwie lekarska ograniczająca nadmierną potliwość i majaca wlasciwosci Odkażające
przeciwzapalne, przeciwbakteryjne i grzybobójcze. 





Szkoda ze posiada az 4 konserwanty (w tym 2 parabeny, phenoxyethanol i DMDM Hydantoin). Mimo ze jest na koncu skladu i zapewne w stezeniu 0,6 % aktywnego składnika lub 0,05% (dopuszczonym do stosowania), to jednak jest to skladnik nie mile widziany szczegolnie u kobiet w ciazy i w czasie laktacji. Jest substancja potencjalnie drazniaca.
DMDM Hydantoina jest dopuszczona jako środek do wyrobów kosmetycznych wg:
-Cosmetic Product Directive, zał VI
-W Polsce wg Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dn. 12 czerwca 2002, Dz.U. nr 105 poz.934
Stosowany w stężeniu do 0,6% aktywnego składnika jest bezpieczny, jest jednocześnie słabo wchłaniany z powierzchni skóry. Mimo to mogą wystąpić reakcje alergiczne u ludzi, którzy są uczuleni na formaldehyd, co jest sprawa indywidualna każdego z osobna. Wydzielanie wolnego formaldehydu z DMDM Hydantoiny zależy m.in. od temperatury, pH. Niestety za to minus, szczegolnie, ze firma dzieki takim produktom jak Ecodermine i Zimowe kremy do rak pokazała ze potrafi wyprodukować perełki bez
kontrowersyjnych konserwantów.

Krem stosowałam głownie na dzien w parze ze zmiekczajacym na noc, choć kolejnośc rownie dobrze moze być odwrócona z uwagi na fakt ze zmiekczajacy nie pozostawia zadnej tłustej tak jak nawilzajacy.
Nie wiem czy kupię ponownie z uwagi na sklad, po reformulacji i usunięciu ze skladu hydantoiny - napewno.

Jest z kremu bardzo zadowolona, jest to dość dobry krem o przyzwoitym składzie, aczkolwiek dla bardzo wymagających stóp może byc to za mało. Wówczas sprawdzi sie krem z mocznikiem lub kwasem mlekowym. Natomiast u niej sprawdza sie jako standardowa pięlęgnacja dla zadbanych stóp. Po dłuższym stosowaniu widzi wyraźną poprawę kondycji stóp, są zadbane i aż miło oglądać je w sandałach, klapkach oraz boso.
Krem polecam jako codzienna podstawowa pielęgnację w celu utrzymania zadbanej kondycji stop. Sprawdzi sie na stopach z tendencja do przesuszeń, ze sklonnoscia do stwardnien. Swietny jako prewencja u osób ze skłonnością do zrogowacen i zgrubien. Niestety moze okazac sie za slaby dla bardzo wymagajacych stop, silnie przesuszonych i silnie zrogowacialych.

Ocena ogólna: 5/6

Ściskam Aleosiaczek :*

środa, 28 stycznia 2015

Kallos- maska do włosów Latte

 Witajcie:*

Wybaczcie, że o 23,37 pisze, ale wcześniej nie mogłam. Kumpela dziś wpadła, potem rodzinka mi się zjechała by mojego szkraba zobaczyć. Było miło bardzo. A jeszcze sąsiadka mnie poinformowała o tym, że jutro ksiądz po kolędzie chodzi. 
A wy miałyście już?

Jako, że mam bzika na punkcie moich włosów, to przychodzę do was z recenzją maski Kallos. Coś dla włosomaniaczek :)

Lecimy:


Maska - legenda! A przynajmniej w polskim Internecie. Każda włosomaniaczka - wcześniej czy później - musi wreszcie wypróbować ten produkt. Zwłaszcza, że cena jest szalenie zachęcająca!

Obietnica producenta:
'Dzięki zawartości mlecznych protein ta maska dostarcza wspaniałego nawilżenia wszystkim rodzajom włosów, pozostawia je miękkie i odżywione. Idealna również do włosów po zabiegach: rozjaśnianiu, koloryzacji i trwałej. '

Opakowanie:
Plastykowe, z wygodną nakrętką. Jest przezroczyste, z oszczędną, ale standardową dla tej marki szatą graficzną. Pojemność to 275 ml.



Moje doświadczenia:
Kosmetyk ten już na samym początku nie miał u mnie łatwo. Po takich zachwycających opiniach, jakie o nim krążą, spodziewałam się samych zachwytów! Cena jednak oczywiście jest bardzo przyjemna i nawet, gdybym musiała zużyć tę maskę do golenia nóg, to i tak nie byłoby mi żal.
Na samym początku mojej recenzji, być może, od razu narażę się niektórym fankom tego produktu. Mianowicie - mnie się ten zapach nie podoba ani trochę, wcale nie wyczuwam w tym kawy latte, żadnej słodyczy. Dla mnie zapach jest sztuczny i nieprzyjemny, więc dzięki Bogu, że nie utrzymuje się na włosach.
Ja stosuję go tak, jak napisano na opakowaniu. To znaczy myję włosy, osuszam je ręcznikiem i nakładam maskę na pasma na około dziesięć minut, po czym ją zmywam. Mam bardzo długie, gęste, grube włosy, a mimo to nie potrzebują nakładać jej w ogromnych ilościach, więc jest to produkt bardzo wydajny.
Czy działa? Według mnie tak, i to bardzo dobrze. Oczywiście rozczesywanie włosów po jej użyciu to marzenie, nic się nie plącze, ale nie za to tak ją polubiłam. Maska świetnie wygładza włosy. Moje są proste, ale bardzo lubią się "falować" pod wpływem powietrza, wilgoci, a nawet układania je w kucyk, czy koczek. Dzięki tej masce aż do następnego mycia (myję włosy co 3-4 dni) nie muszę się tym problemem przejmować. Włosy gładkie, przyjemne w dotyku. Przez pierwszych kilkanaście godzin po myciu można się wręcz po nich ślizgać, ja bardzo lubię ten efekt, ale wiem, że są dziewczyny, które za nim nie przepadają.
Dzięki używaniu tej maski mniej wypadają mi włosy. Jest to oczywiście powiązane z tym, że się nie falują, więc nie muszę targać ich szczotką w celu ich wygładzenia. Włosy są w lepszej kondycji; również dłużej trzymają kolor.
Ja z działania tego kosmetyku jestem bardzo zadowolona i mogę zaświadczyć, że - poza obietnicą obłędnego zapachu - wszystkie internetowe recenzje zachwalające tę maskę są prawdziwe.


 


Cena i dostępność:
Do kupienia za niecałe dziesięć złotych. Dostaniemy ją w Internecie i niektórych drogeriach. Ja znalazłam ją w drogerii Hebe w Ełku.

Podsumowanie:

Warta znacznie większej ceny jaką musimy za nią zapłacić :) Bardzo dobra maska, polecam to, aby ją wypróbować. Nie wszystkim może spodobać się efekt wręcz ekstremalnego wygładzenia, ale ja jestem nim zachwycona.





 Ocena ogólna: 6/6




Ściskam Aleosiaczek :**

wtorek, 27 stycznia 2015

Styczniowe Denko

Witajcie kochane ;*

Być może niektóre z Was słyszały o tzw. projekcie denko. Dokładnie nie wiem skąd ten pomysł się wziął, ale myślę że idea jest genialna!

Generalnie chodzi o to, że większość z nas posiada dużo za dużo kosmetyków, kupujemy nowe balsamy, cienie i inne rzeczy, posiadając już inne!
Projekt denko, ma na celu uświadomienie wszystkim paniom, że kupują często to czego nie potrzebują a zaspokajają tylko potrzebę oczu ;-) Bardzo często kupujemy coś, choć ta sama rzecz, bądź podobna zalega w naszej szufladzie i jest nie używana, zapomniana..

Ile z Was ma kilka żeli pod prysznic, balsamów do ciała których nie możecie zużyć? A tusze do rzęs, podkłady które leżą zakurzone w szufladach?

Ja już od jakiegoś czasu zabieram się do tego projektu, zrobiłam porządki w swoich kosmetyczkach, wyrzuciłam to co już skończyło termin ważności i postanowiłam sobie że nie kupię niczego co już mam, dopóki tego nie zużyję. Postanowienie w toku ;-)


MOJE STYCZNIOWE DENKO:


* Szampon Garnier Ultra Doux Cytryna z Biała Glinką
* Żel do golenia Isana Peach
* Suchy szampon Salon Selectives Level D
* Krem do rąk Soraya
* Żel pod prysznic Adidas Fruity Rhythm
* Puder Nivea
* Krem na odparzenia Johnson
* Krem dla dzieci Bubchen
* Mgiełka Mariza Fresh Citrus
* Perfumetka Subtille Violet również z Mariza


1. Szampon Garnier Ultra Doux Cytryna z Białą Glinką.
Szampon spełnia przeznaczoną dla siebie rolę. Doskonale oczyszcza włosy i skórę głowy. Dzięki niemu pozbywam się pozostałości po innych kosmetykach i wszystkich innych zanieczyszczeń. Po umyciu czuję, że włosy są świeże i czyste. Efekt szorstkich włosów znika po wysuszeniu. Są one miękkie, lekkie i sypkie. Ładnie się układają.  

Kupie/Może kupie/Nie kupie

2. Suchy szampon Salon Selective Level D.
 Nie używam go zbyt często, ale w awaryjnych sytuacjach spisuje się świetnie. Na początku kupiłam mini wersję żeby sprawdzić czy produkt jest wart mojego zainteresowania. Spokojnie mogę go polecić każdemu. Pięknie pachnie. Moje włosy pozostaną "świeże" do końca dni.

Kupie/Może kupie/Nie kupie

  


3. Puder łagodzący Nivea Baby.


Nie stosowałam do tej pory pudru dla dziecka z innej firmy ale ten jest naprawdę dobry. Codziennie po kąpieli pudruję wszystkie fałdki synka. Zniknęły dzięki niemu podrażnienia jakie miał pod bródką, pupcia stała się gładziutka i nie ma problemu ze zmywaniem go jak w przypadku kremów na pupci. Zapach też ma bardzo fajny.

Kupie/Może kupie/Nie kupie

4. Żel do golenia Isana Peach
Uwielbiam go!
Żel ma te same zalety co pianka (ładny zapach,wygodne opakowanie,dostępność,cena + nawilża i łatwo się go spłukuje). Jednak wg mnie przeważa nad pianką, gdyż jest o wiele bardziej wydajny!
Nie wiem, czy zamienię go na jakiś inny.


Kupie/Może kupie/Nie kupie

 5. Żel pod prysznic Adidas Fruity Rhythm
 Był to chyba najgorszy żel ever i źle mi o tym pisać, bo dostałam go pod choinkę od Mężulka (w zestawie razem z perfumami). Zapowiadało się ciekawie, a wyszło inaczej…
Swoim zapachem słabo przypominał perfumy. Pachniał w sumie brzydko, nie odczuwałam jakiejkolwiek przyjemności z jego użytkowania. Zero orzeźwienia, zero pobudzenia, a z tym  zawsze kojarzyły mi się żele sportowe.
Konsystencja była rzadka, przelewała się przez palce, słabo się pieniła. Żel był niewydajny.

Kupie/Może kupie/Nie kupie




 6. Krem dla dzieci Bubchen.

Krem pielęgnacyjny przeznaczony do pielęgnacji skóry małego dziecka do stosowania na skórę twarzy i całego ciała. Może być używany także przez osoby dorosłe. Krem charakteryzuje się ładnym, przyjemnym zapachem dojrzałej maliny. Posiada lekką konsystencję, doskonale rozprowadza się na skórze. Szybko się wchłania. Po użyciu skóra staje się delikatna i ładnie pachnie. Jest gładka, jedwabista i elastyczna. Krem jest bezpieczny.

Kupie/Może kupie/Nie kupie

7. Krem do rąk Soraya.

Kupiłam go tak z ciekawości , bo Soraya to dobra firma. Zapłaciłam ok. 6 zł . Po pierwsze bardzo mi się spodobał zapach, co dla mnie jest ważne przy wyborze kremu do rąk Nawilżenie może nie jest jakieś super, ale nie można narzekać. Bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia takiej tłustej powłoki . Jest dosyć wydajny . Ma poręczne opakowanie .
Ogólnie polecam dla dłoni , które nie są bardzo suche
.

Kupie/Może kupie/Nie kupie

 8. Krem na odparzenia Johnson.
 Krem ma iście przecudny zapach! Przyjemny, słodkawy i pudrowy, taki typowy dla niemowlakowych mazidełek <3 jest również dosyć intensywny. Sam krem jest mega wydajny, już odrobina wystarcza na pomazianie dość sporej powierzchni ciała. Wchłania się niezbyt szybko, ale te parabeny zniechęcają.

Kupie/Może kupie/Nie kupie





 9. Mariza-Mgiełka Fresh Citrus.
 Bardzo lubię mgiełki do ciała i używam ich nie tylko latem. Ta choć nie zatrzymuje zapachu zbyt  długo bardzo mi się spodobała. Pachnie cytrusowo, woń jest świeża, przyjemna dla nosa. Kiedy psikam się nią rano dodaje mi energii na cały dzień :) Ma 150ml pojemności i kosztuje ok. 21zł.

Kupie/Może kupie/Nie kupie

 10. Mariza-Perfumetka Subtille Violet

 Zapach jest totalnie mój i wiem, że przez najbliższy czas się z nim nie rozstanę.
Producent: słodki, a zarazem orzeźwiający kwiatowo - owocowy zapach dla radosnych i pełnych wdzięku kobiet.
Góra: malina i mandarynka
Serce: orchidea i jaśmin
Dół: piżmo, kaszmir i paczula
Za perfumetkę 15 ml zapłaciłam 7,35 zł(!), więc jak widać opłaca się zostać konsultantką. Tym bardziej, że nie ma żadnych kosztów startowych i można zrezygnować w każdej chwili.

Kupie/Może kupie/Nie kupie

A Wy dziewczyny? Zastanawiałyście się kiedyś nad taką formą oszczędności pieniędzy i miejsca w kosmetyczkach? :D Może pora na rewolucję?

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Estetica Czyste Piękno Maska 16+ (łagodząca objawy trądziku)

Witajcie :*

Dzisiaj mam dla was recenzje maseczki, która miała złagodzić objawy trądziku.

Estetica Czyste Piękno Maska arganowa zabieg na hydro płatku sferycznym łagodząca objawy trądziku 16+.
Multiaktywna maska łagodząca objawy trądziku. Działa antybakteryjnie, wycisza podrażnienia, przyspiesza proces gojenia wyrównując koloryt skóry oraz reguluje pracę gruczołów łojowych. Składniki aktywne: olejek arganowy, zielona herbata, aloes, alantoina, oczar wirginijski, witamina E. Przeznaczona dla osób powyżej 16-go roku życia. Testowana dermatologicznie. Pojemność 21g.

Moja opinia: Jestem po pierwszym użyciu maseczki i jestem pozytywnie zaskoczona i jednocześnie zawiedziona. Maski używam zawsze po peelingu twarz, po czym na suchą twarz nałożyłam papierową "maskę". Sama aplikacja przebiegła sprawnie i szybko, maska się nie rozrywa, dobrze przylega do twarzy. Jednak jak dla mnie dziurki na oczy były zbyt małe przez co troszę "wchodziła" mi do oczu.
Na twarzy trzymałam 20 minut, mniej więcej po 10 poczułam lekkie mrowienie. Lubie to uczucie bo zazwyczaj wtedy kosmetyki na mnie "działają". Po kolejnych kilku minutach lekko podrażniła mi też oko (zapewne ze względu na ten mały otwór). Po 20 minutach zdjęłam kompres i wmasowałam pozostały na twarzy preparat - u mnie natychmiast się wchłonął, ale tylko miejscowo, bo w niektórych miejscach zostawiła lepiące ślady preparatu.

Spodziewałam się po tej masce nieco więcej, ale się rozczarowałam trochę następnego dnia po jej zaaplikowaniu sobie na twarz.
Po zdjęciu maski moja skóra była lekko zaczerwieniona (jak po peelingu kwasem), skóra ładnie napięta, a pory na nosie zwężona. Poza tym aktualnie mam kilka wyprysków na czole, które po masce są mniej zaognione, oprócz tego następnego dnia dostałam na twarzy jakiś plam- myślicie czy to może być uczulenie?


Ocena ogólna 3/6

Jakie Was kosmetyki uczuliły?

Ściskam Aleosiaczek :**

piątek, 23 stycznia 2015

Tag- THE ME TIME

Dobryy :*


Ostatnio często trafiam na blogach na ciekawy tag, mianowicie na The 'Me Time' Tag, który bardzo mi się spodobał. Sama lubię czytać tego typu posty u Was, więc pomyślałam, że u siebie też go zrobię :) Co wy na to? Ciekawe jesteście? 



1. Co oglądasz lub czytasz podczas swojego czasu dla siebie?  
Wasze blogi, które są dla mnie inspiracją, dobrą radą. Lubie czytać wasze blogi, pełne życia, emocji, które wylewacie tu. Poza tym czytam również wiadomości ze świata: moda i nie tylko. Co do oglądania oglądam różnie: filmy(romansidła) na Zalukaj.tv oraz 5 Sposobów Na.. (kanał 5 fajnych facetów, a mają tyle pomysłów, naprawdę niektóre są przydatne)-Polecam!

2. Co masz na sobie podczas czasu dla siebie? 
Najwygodniejszy strój jaki można sobie wyobrazić, czyli wygodna koszulka (w zimniejsze dni bluzka/sweterek) i legginsy, do tego ciepłe skarpetki (w zimniejsze dni) i gotowe! To znaczy pod spodem oczywiście bielizna jest :) 

3. Jakich produktów kosmetycznych używasz podczas czasu dla siebie?  
Takich, przy których trzeba się dłużej pobawić :) Czyli na pewno maski do włosów, które trzeba potrzymać na głowie przynajmniej 20-30 minut pod czepkiem. Oleje na włosy, które nakładam zazwyczaj na 3-4 godziny przed myciem. Maseczki do twarzy, głównie z firmy Perfecta i Ziaja.


4. Aktualnie ulubiony lakier do paznokci to...
Ja w sumie, tak szczerze mówiąc to nigdy nie przepadałam za czerwienią (oczywiście tylko u siebie) to teraz się w niej zakochałam i właśnie czerwone paznokcie noszę najczęściej. Moje ulubione ostatnio lakiery to Wibo, seria Celebrity Nails (nr. 2 my charming) oraz Biedronkowy.


5. Co jesz/pijesz, gdy masz czas dla siebie?
W sumie, nie wiem. Zazwyczaj to co zawsze. Jak mam trochę czasu dla siebie to zazwyczaj jem sałatkę owocową. Dodaje do niej moje ulubione owoce jak: winogrona, truskawki, aronie, brzoskwinie, kiwi oblane bita śmietaną (taki mój mały grzeszek) na dekoracje kładę na to ćwiartki limonki :)
Do picia to różnie, jak jest ciepło to shake owocowy truskawkowy lub aroniowy. Zaś gdy jest zimno to gorąca czekolada.
 Mmmm <3

 6. Aktualnie ulubiona świeczka to?


To jedna z moich ulubionych świec zapachowych Brise. Jej cena jest bardzo niska jeśli weźmiemy pod uwagę jej wydajność i skuteczność. Została kupiona miesiąc temu w Kauflandzie za 12,99 Świeca ma odpowiednie wymiary, jest stabilna i nie wymaga dodatkowych podstawek czy świeczników. Wygląda bardzo ładnie, a zapach jest słodki i romantyczny. Nadaje się do dekoracji i na specjalne okazje. Pali się bardzo długo, czas palenia 30 godzin, no i odświeża powietrze.
Polecam. ^^

7. Czy kiedykolwiek miałaś czas dla siebie 'na zewnątrz'?

Teraz wyjście z domu to nie problem, zwłaszcza wtedy gdy ma się takie małe szczęście. Codzienne spacery z nim, to coś na prawdę przyjemnego. Uwielbiam! :*


8. Czy kiedykolwiek poszłaś sama do kina?

Nie. Ja jestem 'papla' jak to mój tato mówi. Ja muszę mieć z kim pogadać po filmie, podzielić się odczuciami, emocjami jakie mi towarzyszyły podczas seansu filmowego. Czasami zdarza mi się gadać w trakcie trwania filmu, raz nawet byłam upomniana :)

9. Ulubiony sklep online? 

Sklep online? Nie mam raczej ulubionego. Ja jestem z tych osób, które muszą dotknąć, powąchać czy podotykać. Dlatego tez ja preferuje sklepy stacjonarne. Z tego też moje zakupy w sklepach stacjonarnych trwają 3-4 godziny :)

10. Coś do dodania? Co jeszcze robisz podczas swojego czasu dla siebie?

Raczej nic po za tym. Macie tu zdjęcia mojego małego szczęścia z jednego spaceru.




 I jak podobało się Wam?
 Może macie niedosyt informacji, może chcielibyście jeszcze coś się dowiedzieć. :)


Ściskam Aleosiaczek ;*


czwartek, 22 stycznia 2015

Wosk Yankee Candle o zapachu Graden Sweet Pea

Witajcie kochane ;*

Przychodzę dziś do was z moja opinią na temat tego wosku Yankee Candle o zapachu Garden Sweet Pea (pachnący groszek). Jest on jednym z moich ulubionych. Początkowo byłam sceptycznie nastawiona do tych wosków, ale po waszych opiniach skusiłam się na kupienie ich i powiem, że to był dobry wybór. To lecimy:


Woski Yankee Candle uzależniają. Pachną tak pięknie, że chcę mieć ich więcej i więcej... Na szczęście mam jeszcze resztki zdrowego rozsądku, które nie pozwalają na duże szaleństwa. Dlatego też woski YC goszczą u mnie pojedynczo, a pozwolenie na kupno kolejnego zapachu wydaję sobie dopiero wtedy, gdy wypalę poprzedni. Choć czasem jest to bardzo trudne, bo prawie codziennie mijam punkty, w których te woski są dostępne.

Zapraszam w szczególności fanki kwiatowych aromatów, które tak jak ja lubią się przy pomocy wosku zapachowego przenieść na łąkę... 
 
Wizualnie "Groszek" wypada bardzo ciekawie, bardzo podobają mi się kolorowe woski, a ten błękit jest uroczy. Etykieta ilustruje kwiaty groszku pachnącego, które rosły w ogrodzie mojej babci. Na początku sceptyczna co do niego oszalałam po zapaleniu. Co kryje w sobie ten niebieski wosk? Nuty groszku pachnącego, gruszki, brzoskwini, frezji oraz drzewa różanego. I rzeczywiście nie jest to typowy kwiatowy zapach - jest wielowymiarowy, zmienny z upływem czasu i palenia. Słoki, ale nie mdły. Ta gruszka dodaje mu charakteru, a róż wcale nie czuć - dla mnie to zaleta. Zaliczam go do gromady intensywniejszych, szybko się roznosi po mieszkaniu i długo utrzymuje. Uważam, że jest idealny bez względu na porę roku - wiosną przeniesie zapach kwiatów do domu, nawet w mieście, a zimą przypomni, jak pięknie jest wiosną. Jestem w nim zakochana <3
 
 
 Czy ktoś go zna? Czy ma takie samo zdanie jak ja?
 
 
Ściskam Aleosiaczek :*
 
 
 
 
 
 

środa, 21 stycznia 2015

Rozdanie 21.01-21.02

Witajcie kochane :*


Tak jak wczoraj wspomniałam dziś następne rozdanie, za to, że mam dobry humor. Rozdanie będzie w formie konkursu. Konkurs będzie pod tytułem "Mój codzienny makijaż". Polega on na tym byście się pomalowały tak, jak na co dzień to robicie, zrobiły i wysłały mi zdjęcie na pocztę: madamzium@wp.pl. 

Czas trwania konkursu to: od 21 stycznia do 21 lutego (do godziny 23.59)
Aby konkurs się odbył udział musi wziąć minimum 10 osób. 

A do wygrania mamy: 

 *Próbka szamponu z Garnier
* Maseczka podwójna oliwkowa
* Odżywka z Isany
* Wosk Essences o zapachu Creme Brulee
* Lakier do paznokci Be beauty kolor odcień fioletu
* Gumka do koka


Aby wygrać należy obowiązkowo:
1. Być publicznym obserwatorem bloga Aleosiaopisuje.
2. Polubić  Fanpage 
3. Umieścić pod postem chęć udziału w rozdaniu w formie:
- Blog obserwuje jako: ...
- Fanpage lubię jako: ...
- Link do udostępnionej grafiki: ...
- E-mail: ...
4. Wysłanie zdjęcia na konkurs na mojego maila.

Powodzenia!

Ściskam Aleosiaczek ;*

wtorek, 20 stycznia 2015

Spaghetti z pomidorami i mozzarella :)

 Witajcie kochane :* 

Czekacie pewnie na ten post, no to się doczekałyście. Ale zanim ogłoszę wynik, to mam przepisik na spaghetti z pomidorami i mozzarellą. Mmmmm..  <3


Czas przygotowania: 40 minut
Kaloryczność: 610 kcal
Ilość porcji: 6

Składniki:

  • 3/4 kg makaronu spaghetti
  • 5 łyżek oliwy
  • 1/2 kg chudej mielonej wołowiny (ja wybrałam mięso indycze)
  • cebula
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 5 ząbków czosnku
  • 2 świeże pomidory średniej wielkości obrane ze skórki
  • ser mozzarella (ja pokroiłam w kosteczkę)
  • 1-2 łyżeczki śmietany 12%
  • sól, pieprz

Etapy przygotowania:

Spaghetti , firmowe włoskie danie, chyba po pizzy najbardziej popularne na świecie. Najsłynniejszy rodzaj spaghetti to chyba spaghetti alla bolognese.
Prosty i szybki (bo prawdziwe spaghetti po bolońsku  powinno się gotować nawet cztery godziny!) przepis na spaghetti z pomidorami i mozzarellą:
Na patelni podgrzać 3 łyżki oliwy, włożyć mięso (w moim przykładzie indycze) , oprószyć solą i pieprzem, smażyć mieszając 10 minut, aż odparuje płyn.
Cebulę i czosnek obrać i posiekać. Na drugiej patelni podgrzać resztę oliwy, zeszklić cebulę. Dodać koncentrat, dusić 5 minut.
Usmażoną cebulę wymieszać z mięsem. Dodać pomidory, czosnek i ser mozzarella. Wymieszać, dusić ok. 20 minut.
Makaron ugotować w wodzie z dodatkiem soli. Odcedzić, polać sosem, można posypać parmezanem (jak ktoś lubi ser).

 

Spaghetti gotowe!

Smacznego :*


No to teraz czas na wyniki:

 Moje pierwsze rozdanie na odnowionym blogu wygrywa...

1. Wszystkie osoby biorące udział wkładamy do maszyny losującej.


2. Losujemy jedną osobę.
 3. I patrzymy kto wygrał:


Wygrywa.. KITEKATU! SERDECZNIE GRATULUJE :)
Proszę o podanie danych do wysyłki.

Dziękuje wszystkim za udział. I zapraszam do następnego rozdania, pojawi się ono jutro :)

Ściskam Aleosiaczek :*



niedziela, 18 stycznia 2015

Masełko do ust -Bielenda (malina)

Witajcie kochane :**

 Wczoraj wybrałam się z mężulkiem do Ełku, po zakup kurtki. Wróciłam do domu z kurtką, 3 bluzkami z Sinsay oraz kilkoma drobiazgami z Hebe. Nie obyło się też bez odwiedzenia sklepu dla dzieci Smyk. Tam też kupiłam dwie bluzeczki dla synka i dostałam tam kartę stałego klienta :) Zakupy krótko mówiąc uważam za udane. Dziś do was przychodzę z recenzją masełka, zachęciłyście mnie. Po tylu dobrych opiniach postanowiłam go zakupić. 

Masełka do ust to od ostatniego roku jeden z popularniejszych produktów do pielęgnacji. Wszystko zaczęło się od kultowych już masełek Nivea, a teraz przyszedł czas na Bielende.. Firma ta postawiła na owocowe doznania i wypuściła na rynek 3 rodzaje masełek: malinowe, brzoskwiniowe oraz wiśniowe. Ja po długim namyślę zdecydowałam się na wersję malinową. :)
Masełko znajduje się w małym, okrągłym, plastikowym pudełeczku o pojemności 15g. Dodatkowo zapakowane jest ono w kartonik z pełnym opisem działania i składem. Całość ma uroczą, różowo-białą szatę graficzną, która zachęca do zakupu. Konsystencja bardziej przypomina gęstą galaretkę, niż masełko. Delikatnie topi się ona pod wpływem ciepła opuszka palca. Masełko ma intensywnie różowy kolor, który po rozprowadzeniu na ustach jedynie delikatnie podbija nasz naturalny odcień ust. Wygląda to bardzo naturalnie. Nie wchodzi w załamania i nie podkreśla suchych skórek. Zapach przypomina mi syrop malinowy. Nie jest on do końca naturalny, ale bardzo przyjemny i lekko słodki. Czuć go nawet przez jakiś czas na ustach. Masełko ma również delikatny, słodkawy, cukrowy smak. Nie przepadam za smakowymi produktami do ust, ale w tym przypadku zupełnie mi on nie przeszkadza. W składzie znajdziemy masło shea, masło kakaowe oraz ekstrakt z malin :)
  


Tak jak już wcześniej wspomniałam, masełko po rozprowadzeniu delikatnie podbija nasz naturalny odcień ust i pozostawia lekki połysk. Od razu po nałożeniu likwiduje uczucie spierzchniętych ust i delikatnie je wygładza. Po kilku użyciach można zauważyć, że delikatnie nawilża i chroni usta przed czynnikami zewnętrznymi. Nie zapewni im intensywnej regeneracji, ale sprawia, że są miękkie i zadbane. Dość długo utrzymuje się na ustach, mimo picia i jedzenia. Wydajność również zapowiada się dobrze. Używam go od wczoraj. Kupiłam go w Hebe na promocji. Myślę, spokojnie wystarczy mi na ok 2 miesiące stosowania. Cena jest nieco niższa od masełek do ust Nivea. Regularnie kosztuje ok 7zł, ale często można kupić je w promocji za nieco ponad 5zł, tak jak w moim przypadku. W takiej cenie naprawdę warto je wypróbować. Dostępne jest w każdym Rossmannie, Hebe oraz w innych drogeriach :)


Plusy:

- delikatnie nawilża
- przyjemny zapach
- lekko podbija naturalny odcień ust
- słodkawy smak
- długo się utrzymuje
- wydajność
- urocze opakowanie
- cena
- dostępność

Minusy:

- mogłoby lepiej nawilżać

Podsumowując: Bardzo polubiłam się z tym masełkiem i chętnie wypróbuję również inne wersje. Poziom pielęgnacji jaki zapewnia jest dla mnie wystarczający, a słodki zapach i smak zachęcają mnie do regularnego stosowania. Gdy tylko je wykończę, zdecyduje się na wersję brzoskwiniową :)

mmmm.. *.*

Ocena ogólna: 6/6

Ściskam Aleosiaczek :*
Przypominam o rozdaniu :) (tylko dwa dni)

piątek, 16 stycznia 2015

Zupa Neapolitanka

Witajcie kochane :*

Dzisiaj z innej beczki :)

Nie będzie to recenzja jakiegoś żelu czy perfum. A mianowicie coś dla tych co lubią coś kuchcić. Jest to lekka i przepyszna zupa Neapolitanka ( według mojego uznania). Jest ona bez mięsna. To lecimy, potrzebujemy do zrobienia jej takich składników jak:

 Składniki: 

* 2 kostki bulionowe (warzywne)
* 2 serki topione kremowe (po 30g)
* 1/2 szklanki śmietany 12-proc.
* biała część pora (ja daje cały-z zielona częścią)
* 1/2 pęczka natki pietruszki (ja nie dałam, u mnie nikt jej nie lubi)
* 4 kromki pszennego pieczywa tostowego (można zastąpić to ziemniakami czy też makaronem- według uznania)
* 1/2 łyżeczki masła
* sól, pieprz, inne przyprawy (według uznania)

Sposób przygotowania tej zupy, jest banalnie prosty. Mianowicie trzeba: 
  
1. Rozpuść kostki bulionowe w litrze wrzątku. 
2. Włóż serki topione (stale mieszając) i podgrzewaj na małym ogniu do momentu, kiedy się rozpuszczą. Rozdrobnij je za pomocą blendera. 
3. Dodaj śmietanę i dopraw do smaku solą oraz pieprzem, jeżeli uznasz, że jest to konieczne.
4. Posiekaj umytą natkę pietruszki oraz por i podawaj zupę posypaną natką oraz porem.
5. Jako dodatek podawać chleb tostowy, pokrojony w kwadraty i "podsuszony" z dodatkiem masła.

* Ja dodaje czasami ziemniaki lub makaron by zupa była bardziej syta. 


Mam nadzieję, że się podoba. Moim chłopcom to smakuje, zawsze robię duży garnek. 

Smacznego! :*


Ściskam Aleosiaczek :*

czwartek, 15 stycznia 2015

Żele pod prysznic-Le Petit Marseillais

Witajcie kochani :*
Miałam mały kryzys w rodzinie, dlatego też nie mogłam pisać. Po za tym miałam jeszcze egzaminy to wiecie, musiałam się do nich przygotować. Potem Synek mi zachorował. To tyle tego, dziś będzie recenzja dwóch żeli pod prysznic Le Petit Marseillais. Jak wiecie już, żele "kupuje nosem" i tak padło na wersję \'Mandarynka i Limonka\'

Opakowanie:
Mi się on podoba. Jest inne niż wszystkie. Operowanie nim nie jest problematyczne, a te wyżłobienia na bokach pomagają utrzymać butelkę w dłoni. Korek łatwo się otwiera, butelka jest miękka. Mi jego kwadratowy kształt nie przeszkadza. Jakaś odmiana po tych owalnych butelkach w końcu :)


Konsystencja:
Typowa, żelowa. Nie przecieka przez palce, nie jest też galaretką. Dzięki swojej konsystencji jest wydajny. Miałam już czasem żele o super zapachu i konsystencji galaretki. Ten żel spełnia moje oczekiwania.

Zapach:
Dzięki limonce jest dość kwaśny, ale nie przesadnie. Mandarynka daje przyjemną słodycz. Nie jest zbyt duszący, ani mulący. Zaliczam go do grona orzeźwiających. Na lato lub cieplejszą jesień jak znalazł. Nie długo trzyma się na ciele, ale w końcu to żel pod prysznic. Czuć go w łazience przy myciu, na skórze zapach się nie zmienia. Co też ważne zapach jest naturalny (skład nie, ale to nie o naturalność składu ww nim chodzi) - zgodny z nazwą - pachnie mandarynką i limonką.

Działanie:
Żel myje ciało. Nie wysusza go tragicznie. Dobrze się pieni. Działa tu jak typowy żel.


Cena:
Żele te są dość tanie.

Mam również drugi żel z tej firmy: 

Jest to żel o zapachu \' Biała Brzoskwinia i Nektarynka '\ 
Ma boski zapach! Uważam, że jest to największa zaleta tego produktu. Jest to naprawdę soczysta brzoskwinia, a nie sama chemia, jak w wielu tego typu produktach. Używałam tego żelu akurat w czasie, kiedy temperatura sięgała 30 stopni i muszę przyznać, że genialnie orzeźwia. Na lato - jest idealny. 

   Nienawidzę żeli perfumowanych, cuchnących drogerią i starymi lakierami do włosów. Zawsze wybieram nuty owocowe i tutaj taką dostałam. Osobiście czuje tylko brzoskwinię, a może nektarynka się wcale od niej nie różni. Bardzo uprzyjemnia kąpiel, dość dobrze się pieni i myje skórę.
Nie pielęgnuje jej szczególnie, ale nie oczekuję tego od żelu, takie zadanie ma balsam. Ważne jest, że nie wpływa jakoś negatywnie na skórę, nie przesusza jej, nie jest agresywny i uczulający.
Ma delikatną, nieoblepiającą konsystencję i delikatną barwę.




Ogólna ocena 5/6

Ściskam i pozdrawiam Aleosiaczek :**



środa, 7 stycznia 2015

Peeling Alterra- Papaya & Bio-Kokos

Witajcie kochane:*
Cieszę się z oglądalności, lecz nie ukrywam ze opinie na temat kosmetyków, jakie są wasze opinie na ich temat, było by miło. Czy też jakieś inne propozycje na wpis na bloga, co byście chciały by się pojawiło. Taka mini motywacja dla mnie, do dalszego pisania. Dziś mimo, że mamy godzinę 00:48 wstawiam teraz post, później niestety nie dam rady. Cały dzionek zalatany, wizyta u lekarza oraz wizyta u chorej cioci. No nic lecimy, dziś mam dla was recenzję peelingu z Alterry.

Opis produktu: Alterra peeling pod prysznic PAPAJA I EKOLOGICZNY KOKOS. Łagodny efekt peelingu z zastosowaniem kokosu o czarodziejskim zapachu Morza Południowego. Każda skóra zasługuje na indywidualną pielęgnację. Delikatny peeling pod prysznic Altera oczyszcza skórę dzięki łagodnym substancjom powierzchniowo czynnym na bazie cukru: ekologiczne wiórki kokosowe usuwają delikatnie obumarłe komórki skóry, pozostawiając uczucie sprężystości i gładkości. Czysty ekstrakt z ekologicznego aloesu i roślinna gliceryna dostarczając dodatkowego nawilżenia i pielęgnacji. Słoneczny zapach egzotycznego orzecha kokosowego i owocowej papai oczarowuje zmysły i zamienia łazienkę w wyspę Morza Południowego.
Skład:
Aqua, Alkohol*, Glycerin, Coco-Glucoside, Cocos Nucifera Fruit*, Xanthan Gum, Glyceryl Oleate, Silica, Disodium Cocoyl Glutamate, Carica Papaya Fruit Extract, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder*, Parfum**, Limonene**, Sodium Cocoyl Glutamate, Alcohol, Citric Acid *ingredients from certified organic argiculture, **from natural essential oils


Konsystencja i zapach: Peeling ma konsystencję żelową, przezroczystą, w której zatopione są małe drobinki oraz wiórki kokosu. Zapach nie każdemu może odpowiadać, dlatego że wyczuwalna jest nuta alkoholu. Mi akurat to nie przeszkadza (ale podczas dłuższego używania, zapach jest męczący), ale dla innych może stanowić problem.

Opakowanie: Peeling znajduje się w miękkiej tubie, dzięki czemu łatwo go wydobyć. Otwór jest odpowiedni, więc nie musimy się obawiać, że wylejemy zbyt dużo produktu.

Moja opinia: Byłam szczerze zdziwiona ilością negatywnych opinii zamieszczanych w internecie na jego temat.  Jako osoba posiadająca skórę wrażliwą doceniam ten produkt za jego skład, w którym brak jest silikonów, parafiny, barwników, substancji konserwujących, SLS itp. Jest to pierwszy peeling drogeryjny, który mnie nie uczula. Kosmetyk ten zamiast ziarenek posiada wiórki kokosowe, które delikatnie wygładzają naszą skórę. Jak dla mnie, to producent na tak małej karteczce powtarza dwukrotnie, iż jest to peeling łagodny/delikatny. Nie rozumiem więc zarzutów na temat jego małej skuteczności. Na pewno nie jest to peeling gruboziarnisty typu papier ścierny, który zedrze wszystko to co trzeba i nie trzeba :)

Ogólna ocena: 5/6

Ściskam Aleosiaczek :**
Przypominam o Rozdaniu.


wtorek, 6 stycznia 2015

Żel pod prysznic Original Source- Limonkowy

Czasem "kupuję nosem", szczególnie żele pod prysznic i płyny do kąpieli. Obok zapachów czekoladowych, mam fioła również na cytrusy. Limonkowy OS mnie oczarował, nie mogłam NIE kupić! :D
A potem ciut rozczarował, ale o tym za chwilkę.




Opakowanie - lubię! Dla mnie strzał w dziesiątkę. Ładne i proste. Przezroczyste, więc widać zużycie. Z łatwością można wydobyć z niego produkt do ostatniej kropelki. Nie miałam żadnej trudności w otworzeniu butelki pod prysznicem. Szalenie podoba mi się pomysł z tym silikonowym zabezpieczeniem - nic się nie maże, nie wylewa, butelka pozostaje czysta.
Zapach - uwielbiam! Limonka w czystej postaci. Orzeźwiający i świeży. Dodaje energii. Utrzymuje się na skórze przez dłuższą chwilę. Jednocześnie nie męczy, nie irytuje, pomimo swojej intensywności.
Konsystencja - w sam raz. Nie za gęsta, nie za rzadka, dla mnie idealna. Nie ucieka z gąbki.
Cena / wydajność - cena produktu mogłaby być niższa. Wydajność zadowalająca. Starcza na długo, ale kończy się zanim zdążę się nim znudzić (bardzo konkretna ocena, prawda? :D)
Działanie - ładnie się pieni. Dobrze oczyszcza skórę. Nie powoduje podrażnień, alergii. Ale wysusza niestety. 
 Bo pomimo swoich zalet nie nadaje się np. na basen, kiedy nie mam czasu / nie chce mi się balsamować ciała.
Od takiego produktu nie oczekuję spektakularnego nawilżenia, ale nie przepadam za uczuciem ściągnięcia skóry.

Jednakże polecam, szczególnie podczas Rossmanowskich promocji.



Ściskam Aleosiaczek :*
Przypominam o Rozdaniu. 

piątek, 2 stycznia 2015

Prefumy Beyoncé Knowles

 Witajcie kochane ;*
Jak tam mija dzionek? Dziś do Was przychodzę z recenzją perfum jakie dostałam od mężulka na Gwiazdkę. Jest to perfuma Beyoncé Knowles 'Beyonce Heat':


Pierwszy raz z tym zapachem zetknęłam się jakoś latem. Byłam na wakacjach w Poznaniu i przy okazji wizyty w Rossmannie psiknęłam na próbnik - od razu zakochałam się w tym zapachu.
Swój flakonik dostałam nieco później, na Gwiazdkę.
Zapach jest przede wszystkim bardzo, bardzo słodki, cukierkowy, zupełnie inny niż można byłoby się spodziewać po zapachu od Beyonc
é, ona jest przecież niezwykle pewną siebie, uwodzicielską kobietą. Według mnie ten zapach jest bardziej wytworny, niż prowokujący. Bardziej przypomina mi zrównoważoną, elegancką kobietę o słodkim uśmiechu niż grzeszną uwodzicielkę. Zawsze gdy go wącham wyobrażam sobie wytworną damę w dopasowanej małej czarnej, ze sznurkiem pereł na szyi, czerwoną szminką na ustach i kapeluszu, siedzącą noga na nogę przy eleganckim barze w starym stylu lat 20 lub 30, przyglądającą się rozgrywce bilarda i pokera gdzieś w głębi lokalu, wśród papierosowego dymu.
Zapach przywodzi mi na myśl pewne perfumy, które wąchałam w dzieciństwie, kiedy odwiedzałam moją prababcię. Nie chodzi mi tu w żadnym wypadku o to, że zapach jest przestarzały, staromodny, ale właśnie taki niezwykły, niespotykany w dzisiejszych czasach, wyjątkowy. Mam tez cudowne wspomnienia z prababcią, więc te perfumy przypominają mi to, co najlepsze.
Nie umiem się jednoznacznie określić czy to ciężki czy lekki zapach, wyczuwam w nim typowo kwiatowe nutki, lekkie i przyjemne, ale zawsze, gdzieś w tle kryje się coś cięższego, coś pewnego siebie i właśnie prowokującego. Od razu po aplikacji pachnie bardzo intensywnie alkoholową nutą, później czuć w nim coś kwaskowego, aż w końcu wyczuwam już tylko słodycz, owoce i kwiaty oblane syropem klonowym, jak angielskie naleśniki. Niebezpieczna niewinność. Słodycz charakteru, słodycz uśmiechu i ciemne zakamarki duszy - ten zapach oddaje doskonale moją osobowość, jest jedynym, który skradł moje serce na zawsze.
Co do flakonu: ciekawy kształt, fajne kolorystyczne przejścia w szkle, trochę nie podoba mi się jednak koreczek, wydaje mi się nieco tandetny i przywodzi na myśl, zwykłe bazarowe perfumy, dlatego flakon nie należy do moich ulubionych, ale zawartość jest nadzwyczajna.
Mam też pewne zastrzeżenia do atomizera, który aplikuje bardzo dużą ilość perfum, przez co są mniej wydajne i szybko ich ubywa.

PODSUMOWUJĄC:
- zapach bardzo intensywny.
- nadzwyczajnie słodki.
- zawiera kwiatowo - owocowe nuty, przełamywane przez ciężkie piżmo i migdały.
- idealny dla kobiet, które lubią intrygować i są przy tym bardzo urocze.
- całkiem trwałe.
- raczej jesienno-zimowe.
- atomizer rozpyla dużo perfum, więc szybko ich ubywa.



Moja ocena: 9/10

To jest zapach, idealny dla mnie, wiem, że należy do rodzaju tych, które się kocha lub nienawidzi i nic pomiędzy, ja jestem w tej pierwszej grupie i pozostanę tam na bardzo długi czas.


Mam nadzieję, że trochę Wam przedstawiłam ten zapach. Miałyście już z nim do czynienia? Jak Wam się on podoba?

Miłego dnia ;**