piątek, 2 stycznia 2015

Prefumy Beyoncé Knowles

 Witajcie kochane ;*
Jak tam mija dzionek? Dziś do Was przychodzę z recenzją perfum jakie dostałam od mężulka na Gwiazdkę. Jest to perfuma Beyoncé Knowles 'Beyonce Heat':


Pierwszy raz z tym zapachem zetknęłam się jakoś latem. Byłam na wakacjach w Poznaniu i przy okazji wizyty w Rossmannie psiknęłam na próbnik - od razu zakochałam się w tym zapachu.
Swój flakonik dostałam nieco później, na Gwiazdkę.
Zapach jest przede wszystkim bardzo, bardzo słodki, cukierkowy, zupełnie inny niż można byłoby się spodziewać po zapachu od Beyonc
é, ona jest przecież niezwykle pewną siebie, uwodzicielską kobietą. Według mnie ten zapach jest bardziej wytworny, niż prowokujący. Bardziej przypomina mi zrównoważoną, elegancką kobietę o słodkim uśmiechu niż grzeszną uwodzicielkę. Zawsze gdy go wącham wyobrażam sobie wytworną damę w dopasowanej małej czarnej, ze sznurkiem pereł na szyi, czerwoną szminką na ustach i kapeluszu, siedzącą noga na nogę przy eleganckim barze w starym stylu lat 20 lub 30, przyglądającą się rozgrywce bilarda i pokera gdzieś w głębi lokalu, wśród papierosowego dymu.
Zapach przywodzi mi na myśl pewne perfumy, które wąchałam w dzieciństwie, kiedy odwiedzałam moją prababcię. Nie chodzi mi tu w żadnym wypadku o to, że zapach jest przestarzały, staromodny, ale właśnie taki niezwykły, niespotykany w dzisiejszych czasach, wyjątkowy. Mam tez cudowne wspomnienia z prababcią, więc te perfumy przypominają mi to, co najlepsze.
Nie umiem się jednoznacznie określić czy to ciężki czy lekki zapach, wyczuwam w nim typowo kwiatowe nutki, lekkie i przyjemne, ale zawsze, gdzieś w tle kryje się coś cięższego, coś pewnego siebie i właśnie prowokującego. Od razu po aplikacji pachnie bardzo intensywnie alkoholową nutą, później czuć w nim coś kwaskowego, aż w końcu wyczuwam już tylko słodycz, owoce i kwiaty oblane syropem klonowym, jak angielskie naleśniki. Niebezpieczna niewinność. Słodycz charakteru, słodycz uśmiechu i ciemne zakamarki duszy - ten zapach oddaje doskonale moją osobowość, jest jedynym, który skradł moje serce na zawsze.
Co do flakonu: ciekawy kształt, fajne kolorystyczne przejścia w szkle, trochę nie podoba mi się jednak koreczek, wydaje mi się nieco tandetny i przywodzi na myśl, zwykłe bazarowe perfumy, dlatego flakon nie należy do moich ulubionych, ale zawartość jest nadzwyczajna.
Mam też pewne zastrzeżenia do atomizera, który aplikuje bardzo dużą ilość perfum, przez co są mniej wydajne i szybko ich ubywa.

PODSUMOWUJĄC:
- zapach bardzo intensywny.
- nadzwyczajnie słodki.
- zawiera kwiatowo - owocowe nuty, przełamywane przez ciężkie piżmo i migdały.
- idealny dla kobiet, które lubią intrygować i są przy tym bardzo urocze.
- całkiem trwałe.
- raczej jesienno-zimowe.
- atomizer rozpyla dużo perfum, więc szybko ich ubywa.



Moja ocena: 9/10

To jest zapach, idealny dla mnie, wiem, że należy do rodzaju tych, które się kocha lub nienawidzi i nic pomiędzy, ja jestem w tej pierwszej grupie i pozostanę tam na bardzo długi czas.


Mam nadzieję, że trochę Wam przedstawiłam ten zapach. Miałyście już z nim do czynienia? Jak Wam się on podoba?

Miłego dnia ;**

2 komentarze:

  1. Może to nie ładne z mojej strony i nie powinnam nikogo pouczać, ale nie ma czegoś takiego jak "perfuma", są "perfumy". Może nie ładnie tak wytykać, ale blog masz ciekawy i szkoda go psuć takimi niepoprawnymi sformułowaniami, pewnie u siebie też mam ich dużo, ale powinnyśmy sobie pomagać, prawda? ;)
    Zapraszam do siebie http://sorenjabloguje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za poprawienie mnie, wiadomo, taki błąd niestety mi się wkradł. To wina mojego telefonu, tam mam automatyczne wstawianie słów i tak widocznie wyszło i nie zauważyłam, Nie gniewam się :) I tak prawda, powinniśmy sobie pomagać, dziękuje :*

      Usuń